Szlakiem Młota i Łupaszki
- Marian Pietrzak
Article Index
Część XII
Kończąc tę napisaną w wielkim skrócie epopeję o "Młocie", warto jeszcze wspomnieć o kilku partyzantach, działających w powiecie sokołowskim. Już w 1946 r. podporządkowali się oni "Młotowi", lecz walczyli osobno w kilkunastoosobowych grupach. Jednym z nich, bardziej znanym, był Kazimierz Wyrozębski ps. "Sokolik", ze wsi Niemirki, w gminie Jabłonna, urodzony w 1919 r. Podczas okupacji - żołnierz AK. Po wejściu Rosjan, w sierpniu 1944 r. wstąpił do milicji. Wkrótce został wysłany na siedmiodniowy milicyjny kurs do Otwocka. Gdy wrócił do Jabłonny, dowiedział się o aresztowaniach byłych akowców i o tym, że i on zostanie aresztowany. Wziął więc z posterunku pepeszę i poszedł do lasu. Wstąpił do Obwodowego Patrolu Żandarmerii WiN. Oddział liczył 12-15 osób. Grupa ta urządzała zasadzki na ubeków i funkcjonariuszy sowieckiego NKWD, dokonujących aresztowań na terenie powiatu. Oddział istniał do września 1945 r. Po jego rozwiązaniu "Sokolik" został dowódcą innego oddziału, liczącego około dziesięciu osób.
Od września 1945 r. do 1948 r. dokonał ponad trzydziestu akcji. Rozbił w powiecie około trzynaście posterunków milicji, w tym dwukrotnie posterunek w Jabłonnej. Dokonywał różnych rekwizycji w instytucjach państwowych i spółdzielniach. 13 grudnia 1947 r. z sześcioma partyzantami rozbroił posterunek milicji w Kosowie i zastrzelił dwóch funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa z Sokołowa: Łapacza i sędziego śledczego UB - Konopkę, wydającego wyroki śmierci. Była to prawdopodobnie jedna z ostatnich, większych akcji "Sokolika". Po tym wydarzeniu partyzanci ruszyli w stronę Sokołowa. Po drodze odłączyło się czterech z nich i udało się w okolice Sterdyni. Z pozostałymi "Sokolik" zatrzymał się na przedmieściach Sokołowa - kolonii Podkupientyn, u Jana Adamczyka - "Małego Jasia". Przebywali tu cały dzień, o zmroku udali się w kierunku Jabłonny.
Dalsza walka z nowymi władzami stawała się coraz trudniejsza. ósmego lipca 1948 r. "Sokolik" z dwoma partyzantami: Czapskim i Czarnockim, zatrzymał się na skraju wsi Chądzyń, w gospodarstwie rolnika Piwka, przy drodze do Holenderni. Mieli oni przy sobie tylko krótką broń - pistolety. W pewnej chwili spostrzegli przez okno, że na podwórze weszło trzech milicjantów uzbrojonych w pepesze i karabiny. Mieli oni rzekomo szukać złodziei, którzy ukradli w lesie drzewo. "Sokolik" otworzył okno i wyskoczył przez nie. Zauważył to jeden z milicjantów i strzelił do niego z bliskiej odległości. "Sokolik" padł. Został ranny. Wiedział, jakie czekają go tortury, gdy dostanie się w ręce UB. Podniósł pistolet i strzelił sobie w głowę. Dwaj jego koledzy ostrzeliwując się, zbiegli. Tak brzmiała oficjalna wersja śmierci "Sokolika". Natomiast inni mówili, że do zagrody Piwka pierwsi przyszli milicjanci i zatrzymali się dłużej. Później przyszedł "Sokolik" z Czapskim i Czarnockim. Ciało "Sokolika" przywieziono do Sterdyni, a następnie do Sokołowa na rozpoznanie. Po identyfikacji, złożono je w nieczynnej prawosławnej drewnianej cerkwi, znajdującej się na tzw. Ruskim cmentarzu przy ul. Bartoszowej - dawniej Kudelczyńska. W protokole spisanym podczas identyfikacji napisano, że "Sokolik" w chwili śmierci miał przy sobie dwa pistolety i 60 zł (kilogram białego chleba kosztował wówczas 50 zł). Od końca 1945 r. do około 1950 r. składano w cerkwi wszystkich zabitych partyzantów (kilka razy wspinałem się do okratowanego okna, by zobaczyć, jak wygląda leżąca tu osoba czy kilka osób). Następnego dnia, po złożeniu ciała "Sokolika" w cerkwi, na cmentarz przyszło kilku ubeków. Kazali wyjść za bramę - opuścić cmentarz, znajdującym się tam osobom. Wykopali dół, tuż przy cmentarnym murze od strony ul. Bartoszowej i włożyli do niego ciało "Sokolika". Następnie grób zasypano i dokładnie zamaskowano. Jeszcze tego samego dnia, przed wieczorem, miejsce to odnalazł przyrodni brat "Sokolika" - Aleksander Wyrozębski. Kilkanaście lat później pochowano tu Tadeusza i Janinę Krasnodębskich. Ich pomnik stoi do dziś. Nie ma jednak żadnej wzmianki o "Sokoliku".
Po śmierci "Sokolika" na terenie powiatu pozostał z kilkoma partyzantami "Brzask" - Józef Małczuk, pochodzący z Wyrozębów, ur. W 1915 r. Podczas okupacji - żołnierz AK. W 1946 r. po śmierci "Boruty" mianowany przez "Młota" komendantem Obwodowego Patrolu Żandarmerii WiN - Szóstej Brygady Wileńskiej. Z ośmioma partyzantami przetrwał do 7 kwietnia 1950 r. Wcześniej przez kilka miesięcy śledzony przez szpicli UB - ormowców. Piątego kwietnia zaczęto przygotowywać wielką obławę na "Brzaska", który wówczas znajdował się z ośmioma partyzantami w lesie, między Jabłonną a Toczyskami. 7 kwietnia, wczesnym rankiem, las został otoczony przez 450 żołnierzy, kilku ubeków i ormowców z Jabłonny. Siły te wspierał krążący nad lasem samolot, obserwujący ruchy partyzantów. Dzień wcześniej przyszła do lasu na spotkanie z mężem, żona "Brzeska". On sam, zaniepokojony ruchami wojska, warkotem dziesiątków samochodów i krążącym nad lasem samolotem, wyszedł z gęstwiny drzew. Wtedy padły strzały ze strony zbliżającego się do lasu wojska, na którego czele szło kilku ormowców. "Brzask" upadł. Został trafiony kulą w okolicę serca. Podczas walki zginęło jeszcze dwóch partyzantów. Pozostałym udało się wyjść z okrążenia. Później została zatrzymana i aresztowana żona "Brzaska", skazana w specjalnym procesie na 10 lat więzienia. Przebywała w nim trzy lata. Pięciu innym osobom, które współpracowały z "Brzaskiem", urządzono w Jabłonnie pokazowy proces. Dwóch mężczyzn skazano na karę śmierci, którą później zamieniono na 10 lat więzienia. Pozostali również zostali skazani na długoletnie więzienie, lecz im zmniejszono karę. Tak zakończył się zbrojny ruch oporu w powiecie sokołowskim.
Kilkanaście lat później, jeden z ormowców z Jabłonny, chwalił się wśród "swoich", że to właśnie on zastrzelił "Brzaska", lecz i on już nie żyje.
Kończąc tę cząstkę historii lat powojennych, wspomnę, że w opisanych odcinkach mogą być pewne nieścisłości. Od tamtych dni minęło blisko 60 lat. Zawodzi już ludzka pamięć i nie da się podnieść z grobów tych, którzy tworzyli tę historię.
tel. (025) 781 24 66
- «« Poprzedni artykuł
- Następny artykuł