Henryk Rymuza: Jestem - kim jestem - coraz bardziej sobą...
- Krzysztof Czarnecki
Pan Henryk Rymuza pochodzi z Bielan, tam kończył szkołę podstawową, następnie przez pięć lat dojeżdżał do Siedlec do liceum pedagogicznego. Po ukończeniu liceum został skierowany do pracy w Szkole Podstawowej w Patrykozach, gdzie przepracował osiem miesięcy a następnie został powołany do odbycia przez dwa lata służby wojskowej. Po ukończeniu służby wojskowej wrócił do pracy w zawodzie i podjął pracę w Szkole Podstawowej w Dzierzbach, gdzie przepracował dwa lata. Dyrektorem szkoły w Dzierzbach w tamtym czasie był nieżyjący już Józef Wysokiński. W 1972-1974 roku otrzymał nominację na dyrektora Szkoły Podstawowej w Rogowie. Uczęszczało wówczas do tej szkoły 120 uczniów. Gdy zaczęto wprowadzać reformę w szkolnictwie został przeniesiony do placówki oświatowej do Wyroząb. Przez 26 lat od roku 1974 do 2000 pełnił tam funkcję dyrektora. W międzyczasie otrzymał skierowanie z wydziału oświaty z Sokołowa Podlaskiego na dalszą naukę. Wówczas aby otrzymać takie skierowanie należało spełnić pewne warunki: musiał być potrzebny taki specjalista i mieć akceptację wydziału oświaty, żeby na takie studia dostać skierowanie. Pan Henryk miał do wyboru biologię, język polski i język rosyjski. Wybrał język rosyjski i zdał egzamin wstępny do Wyższej Szkoły Nauczycielskiej w Siedlcach. Po ukończeniu WSN dziekan zaproponował mu dalsze kształcenie się na studiach magisterskich w Wyższej Szkole Pedagogicznej na filologii rosyjskiej.
Obecnie jest emerytem i od 1 lipca br. animatorem sportu w Gminnym Ośrodku Kultury w Repkach. Zajmuje się koordynowaniem sportu na terenie gminy, zarówno dzieci, młodzieży jak i dorosłych. W ciągu kilku miesięcy pod jego pieczą odbyły się dwa turnieje tenisa ziemnego (turniej letni następnie turniej na pożegnanie wakacji), 11 listopada został rozegrany turniej piłki siatkowej, w przyszłym roku ma zostać rozegrany turniej szachowy, tenisa stołowego i ponownie piłki siatkowej, VI Bieg Konstytucji 3 Maja. Są to imprezy rozgrywane cyklicznie, co roku.
- Jak studiowałem na WSP w Siedlcach nie lubiłem poezji, ale miałem promotora, który zachęcił mnie do pisania o Sergiuszu Jeseninie - mówi pan Henryk. - Takie są też moje tytuły pracy dyplomowej i magisterskiej, o Sergiuszu Jeseninie (rosyjski poeta inspirowany folklorem ludowym i sztuką sakralną, przedstawiciel imażynizmu, żył w latach 1895-1925). Podczas studiowania filologii poznaje się pewne podstawy literackie, jak co napisać, jak analizować. Po przejściu na emeryturę przeżyłem pewien szok i nie miałem się czym zająć. Ponieważ kiedyś sobie coś obiecałem, że to czego na studiach nie przeczytałem, na emeryturze przeczytam. Oczywiście w oryginale, w języku rosyjskim. Zacząłem więc czytać Sergiusza Jesienina, Aleksandra Puszkina, Michaiła Lermontowa i innych klasyków rosyjskich i wówczas pomyślałem: dlaczego ja mam być gorszy od nich? I zacząłem pisać - najpierw do szuflady. Pokazałem kilka wierszy znajomym, którzy utwierdzili mnie w dalszym pisaniu. Gdy nazbierało ich się już sporo, dyrektor GOK, Ewa Czarkowska wpadła na pomysł, żebyśmy wydali tomik wierszy. No i wydaliśmy w 2011 r. pierwszy tomik poezji "Krzyk w niebiosa". W międzyczasie nadal pisałem wiersze z serca i sercem pisane które są także gotowe do wydania. Kolejne wiersze, które czekają na wydanie to "Moje romanse... z przyrodą" to typowo wiersze opisujące okoliczną przyrodę Podlasia. "Moje niepokoje" to kolejny zbiór wierszy czekających na wydanie i kolejny czwarty zbiór to "Codzienna codzienność". Problemem jest znalezienie sponsora ich wydania. Poezja ma to do siebie, że czyta ją jeden na stu albo i jeszcze mniej.
W tym roku ukazał się drugi tomik poezji - "Puste słowa". Wiersze zawarte w tym tomiku najlepiej opisała pani Wiesława Antosiewicz:
"Henryk Rymuza jest poetą osobliwym, tajemniczym i bardzo płodnym. Jego kolejny zbiorek „Puste Słowa" (po wcześniejszych „Krzyk w niebiosa" i „O miłość rozpaczliwe wołanie") jest bogaty tematycznie i różnorodny poetycko. Próba wymienienia utworów najbardziej znaczących kończy się niepowodzeniem - nasuwają się bowiem niemal wszystkie tytuły. W większości liryków ujawniło się dążenie do jakiejś pełni w przeżywaniu życia, które u Autora tak mocno powiązane jest z naturą. Intensywne obserwacje zmienności przyrody oraz aktywne w niej uczestnictwo staje się inspiracją dla twórczości i stanowi „Jądro Życia". Zachłyśnięcie się pięknem natury stwarza nastrój i wywołuje silne emocje. W takiej sytuacji powstają utwory opisowo - refleksyjne o dużej urodzie poetyckiej. Ciekawym przykładem jest liryk „Czas płynie":
Postarzała się nam
Już ta nasza wiosna.
Posiwiały trawy,
Pordzewiał bez.
Z zielonej otchłani
Zniknął już
Białych kwiatów deszcz...
Tylko świeczki
Kasztanowca
Jeszcze się palą...
Odchodzi wiosna!
Antropomorfizacja natury jest świadectwem wrażliwości malarskiej i talentu artysty, który stara się uniknąć patosu, wprowadza język potoczny, frazeologiczny, pisze zwyczajnie. Nawet kiedy rymuje to niespodziewanie jakby przypadkiem. Opisywanie nastroju, który wywołuje obserwacja przyrody. Poeta łączy z głębszą refleksją o miłości i przemijaniu. Obok motywu natury przedmiotem poetyckich rozważań jest wielkość i małość człowieka. Humanista nie wypowiada się autorytatywnie o bycie ludzkim, stawia pytania, pozostawia niedomówienia. W jednym z wierszy pt. „Kochać człowieka!" bardzo lapidarnie określił wartości życia:
(...) Najważniejsze - być wiernym sobie ...
I czyste sumienie mieć!
(...) Trzeba kochać człowieka
Jakim on jest...
W wielu lirykach Henryka Rymuzy można odnaleźć paradoksalną refleksję o niedoskonałości człowieka; często tak ocenia samego siebie. Autor zauważa, że człowiek jest wyobcowany w świecie, samotny, nieszczęśliwy w poszukiwaniu jakiegoś dobra, szczęścia, targany namiętnościami, stanowiący dla samego siebie wielką tajemnicę. Ostatecznie Poeta dostrzega, że wartość ludzkiej kondycji leży właśnie w braku „idiotyzmu doskonałości" (W. Szymborska).
Dla Autora tomiku życie jest tajemnicą, zagadką ale i zadaniem do wypełniania. Pisze o tym z dystansu i żartobliwą ironią w „Egzaminie z życia?":
Tak naprawdę mamy
Zaledwie kilka zadań:
Życie pokochać ...umrzeć.
...I znów ożyć
SŁOWEM w czyichś wspomnieniach
Poeta nie sili się na moralizatorstwo, jest przekonany, że każdemu człowiekowi potrzebna jest odrobina szczęścia i próbuje udzielić mądrych podpowiedzi. W utworze „Czego nam brak?" pojawia się epikurejskie przesłanie, że:
Szczęście
to chwila, co trwa (...)
i trzeba umieć ją uchwycić. (...)
W dalszej części Wstępu pani Wiesława Antosiewicz pisze:
(...) Przeżywaniu miłości przez podmiot liryczny towarzyszy nieustanna obawa utraty ukochanej, niepewność, rozstania, tęsknoty, ale też w niej jest ogromna siła, która daje szczęście i staje się inspiracją twórczą. Artysta opisuje miłość we wszystkich jej stadiach: wyobrażenie uczucia, oczekiwanie, marzenia senne, spełnienie, rozstanie, tęsknota, wspomnienie. Poeta jest jakby psychoanalitykiem osobistych emocji miłosnych, przekazywanych w wyszukanej formie stylistycznej.
Henryka Rymuzę poznałam przed rokiem. Nie od razu przyznał się do pisania wierszy, nieśmiało mówił o swojej pasji, nie chciał słyszeć pochwał o swoim talencie. Urzekła mnie poezja Autora, Jego bezpretensjonalna osobowość, poczucie humoru, wrażliwość, skromność i autoironia. Okazał się wspaniałym humanistą i wiernym przyjacielem, który dobrze wie, że ten najlepszy ze świadków nie jest wcale taki doskonały. W tym duchu napisał wiersz „Wyznanie rozumu", który po części stanowi Jego autocharakterystykę:
„Co mam w sercu ukryć nie umiem.
Mam duszę niezłomną i hardą,
Wielką, prostą, surową, twardą?
A życie... coraz mniej rozumiem.
Był „Krzyk w niebiosa", teraz są „Puste słowa?". Czy do końca puste?
„Pojawił się drugi tomik poezji Henryka Rymuzy. Zawarte w nim wiersze ukazują poetę, który bardziej rozumie świat i siebie i „Nic nie ma do ukrycia". ". Mniej analizuje to, co było, a snuje radosną wizję tego, co może się jeszcze przydarzyć. Nie zadaje już tylu pytań dotyczących egzystencji człowieka, gdyż poznał różne smaki miłości i bywa szczęśliwym. A szczęście widzi w tajemnicy poranka, marzeniach, w jej uśmiechu. Potrafi żartować ze swego wieku i roli dziadka. Czasami przypomina szalonego młodzieńca zauroczonego Nią, który w „sercu ma wiosnę" i jest otwarty na nową miłość.
Autor i tym razem zaprasza nas do wędrówki po ziemi podlaskiej. Używając charakterystycznych dla swej poezji środków poetyckiego obrazowania tworzy w wyobraźni czytelnika krajobrazy z „posiwiałą trawą" i palącymi się świeczkami kasztanowca. Ale to wiosna. Jesień zaś to:
Jęk płaczu słyszę
W zwiędłych liści szeleście.
Utwory zamieszczone w tym zbiorze nie są jednoznaczne w warstwie semantycznej, co czyni je ciekawszymi i jest zachętą do dyskusji. Podobnie prowokacyjny jest sposób zapisu wierszy - liczne wielokropki czy znaki zapytania. Dlaczego tak? Taki jest autor i taka jest jego poezja." – napisała we wstępie pani Teresa Górska polonistka szkoły podstawowej w Wyrozębach.
Najlepiej podsumowuje poetę jego wiersz, który napisał o sobie:
Jestem - kim jestem -
coraz bardziej sobą.
Idę swoją drogą.
Każdy dzień prezentem,
Ma w sobie coś niespodziewanego.
Pisanie jako dar traktuję.
Układam się... w sobie
I pozwalam odbiorcy
Na jego własne przeżywanie.
Nazywać chcę to, co czuję
I... dzielę się przeżyciami.
Każdy jest w jakimś sensie samotnikiem.
Ważne, jak wypełniasz własną samotność.
Tworzenie wymaga w sobie zagłębienia, skupienia,
A jest to możliwe w samotności.
Nie jestem mimozą...
Prawdy dowiem się...
Na końcu swojego życia?
W mrzonki nie wierzę
I w snach nie tonę.
Trzeźwo na świat spoglądam.
Nic nie mam do ukrycia
I pilnie czytam
W swojej książce życia.
Tak jak księżyc,
Ludzie znają mnie...
Tylko z jednej strony?